Wyznania vol. 2
Od czasu pierwszych zrozumieliśmy już, że Wiara przez duże "wu" to coś więcej niż Msza przez duże "em"...
Po co w ogóle coś jeszcze tłumaczyć? Przecież wszyscy wszystko wiedzą, a przynajmniej wydaje im się, że wiedzą, a każdy pogląd jest równie wartościowy, "szanuję twoje stanowisko" (jakie by nie było), a ponadto ten czy tamten jest "porządnym, sympatycznym człowiekiem", który co prawda nie widzi nic niewłaściwego w procedurze/procederze in vitro, ale "żyje sobie spokojnie, nikomu nie przeszkadza", więc jest klawo, fajosko i w ogóle.
Na WiWach tłumaczymy sporo. Ale wciąż nam za mało. Nieskromnie stwierdzimy, że wiemy, co tłumaczyć; wiemy, co jest warte zaprezentowania szerszej publiczności.
Gdybyśmy mieli zarysować program planów przekładowych, przychodzą nam w pierwszej kolejności do głowy następujące potrzeby:
Biografia św. Tomasza Morusa autorstwa jego zięcia, Williama Ropera:
https://www.thomasmorestudies.org/docs/Roper.pdf
Finalizacja autobiografii Eryka Rudolpha:
http://wiwopowiwo.blogspot.com/2018/10/eryk-rudolph-nie-najprostsza-droga.html
dla której to (potrzeby finalizacji) powody przedstawiliśmy tu:
http://wirtualnewydawnictwowiwo.blogspot.com/2018/01/lepiej-zyc-przez-lata-jak-rudolph-niz.html
Kardynała Manninga The Present Crisis of the Holy See Tested by Prophecy – cztery wykłady poświęcone m.in. czasom ostatecznym.
Ordo Romanus Primus – które mamy już gotowe w fazie zaawansowanej; brakuje nam jeszcze kompetentnego łacinnika, który pomógłby w dokończeniu przekładu.
Opus magnum Johna S. Daly'ego poświęcone analizie dzieła życia Michaela Daviesa, a w najgłębszej istocie apologetyce katolickiej czasów dzisiejszych:
https://novusordowatch.org/wp-content/uploads/michael-davies-evaluation.pdf
Tegoż (Johna Daly'ego) mini~biografia x. Filipa Shelmerdine'a:
https://pdfslide.net/documents/father-philip-shelmerdine-complete.html
Fascynujący życiorys!
Jeszcze więcej piosenek Marka Knopflera, którego twórczość domagałaby się w ogóle szerszego komentarza, bo to jeden z niewielu (jeśli nie jedyny) współczesny muzyk z kategorii tzw. rozrywkowych (niepoważnych?), który z wiekiem staje się coraz – nie powiemy może: "lepszy" – ale jakoś artystycznie dojrzalszy, nieodmiennie poszerzający (swoje) horyzonty muzyczne.
Czy coś jeszcze tłumaczyć?
Raczej od zera, od nowa, po swojemu napisać coś w rodzaju:
Migawki – powieść w odcinkach. Mikropowieść. Mikroelementy z życia codziennego.
Bo forma pisana (a jeszcze bardziej widziana, stąd najbardziej chyba wpływowe medium to film) przemawia do większości z nas silniej niż publicystyka, eseistyka etc. Z bohaterami fikcji łączy nas związek emocjonalny. Dlatego w filmie, który w zamyśle ma okazać się "skuteczny" – skutecznie wpłynąć na sposób myślenia odbiorców i zmienić go, jeśli trzeba – twórcy szczególnie starają się jasno pokazać (nawet w kontekście cech zewnętrznych), z którym bohaterem widz ma (w intencji twórców filmu) sympatyzować. I sympatyzujemy (większość przynajmniej). Tak po prostu jest. A ów sympatyczny, przemiły (niczym Jimmy Thesiger z Tajemnicy Siedmiu Zegarów) z tytułu pięknej grzywki czy dobrze dobranych okularów przeciwsłonecznych bohater sączy nam różne idee i treści, których byśmy od brzydala z krostą na nosie nie przyjęli pod żadnym pozorem.
A więc: napisać powieść, nakręcić film!
Podejmowaliśmy już w przeszłości takie próby, ale wyszło chyba mimo wszystkie intencje – za bardzo wprost dydaktycznie, nie?
Wciąż za dużo w Waldku publicystyki, moralizatorstwa; wpleść prawdę w fabułę powieści w sposób naturalny, nienachalny. To jest dopiero sztuka!
Cóż, może pora spróbować?
Dość gadania, rozważania – pora zasiąść do pisania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz