29 kwietnia 2020

PoŚcineczki #0002: Życia jako gra. Komputerowa (PseudoStwórcy)

Na początek wybierasz swoją płeć. Potem kolor oczu. Włosów. I tak dalej. Et caetera. Kończąc na ubiorze i gadżetach.

To "kreowanie postaci" w grze komputerowej. Hejże, czy tylko w grze? Przecie współczesny świat zdaje się nam mówić, że możesz ("masz pełne prawo", "zabrania się zabraniać"), powinieneś, a właściwie to musisz działać w taki właśnie sposób. Chcesz – masz. Dla każdego coś miłego. Wszystko jest, wszystko masz.

Tylko, że w życiu (życiu realnym tj. życiu, życiu po prostu, życiu jednym – inaczej niż w grach, w których miewasz "żyć" kilka) konsekwencje postępowania są nieco inne niż w grze. I nie ma w nim funkcji pause [h/t: autor bodajże Pieprzonego losu kataryniarza – jednego z dwóch, oprócz Czerwonych dywanów, odmierzonego kroku, szczytowych osiągnięć pisarza i publicysty, którego poziom twórczości – jakoś tak się złożyło – od chwili porzucenia żony, a następnie wdania się w cudzołożny związek o charakterze publicznym (i konsekwentnego publicznego nazywania swojej kochanki "żoną" – a zatem rozpowszechniania kłamstwa)  – doznał znacznego uszczerbku i postępuje na drodze rozmieniania się na drobne. Wielka szkoda].

PoŚcineczki #1: Obrazki z życia codziennego – Nie stój tak blisko mnie & Reklama dźwignią... – no właśnie: czego?

Miasto europejskie (geograficznie, bo cywilizacyjnie to ze świecą szukać) w czasach zarazy (?),
rok MMXX od narodzenia Chrystusa Pana,
29 kwietnia

Wizyta w sklepie. Teoretycznie wszyscy powinni zachowywać dystans półtora metra od siebie. Albo dwa. I nosić machy na machach. Ale nawet pracownicy sklepu mają już dość. "Wyluzowali". Swobodna rozmowa bez nakryć twarzy. A z głośników płynie Don't Stand So Close To Me. Niezamierzony (?) paradoks? Ironia? Groteska?...

Już nawet umarłemu spokoju nie dadzą. Nawiedzenie. Cmentarza. Pod zniczem kartka – zafoliowana, a jakże! – z reklamą (!!!) zakładu kamieniarskiego. Cóż, właśnie stracili Państwo potencjalnego klienta. Zaraz, zaraz! Ale nie Państwo jedni – konkurencja podrzucała już wcześniej na mogiłę świstki sławiące swoje usługi. Też zafoliowane. Przezornie. Bo choć od miesięcy nie padało, kto wie, kiedy niebiosa deszcz spuszczą nam z góry. Aha, już wiemy: dziś. Właśnie spuszczają. Na razie popaduje. Potem zacznie lać.

W kontekście opisanych wyżej doświadczeń nasuwają się dwa wyrażenia komentarza:

1. powszechnie znane → Truth is stranger (& funnier) than fiction.

2. oraz może nieco mniej popularne, niemniej prawdziwe (h/t: Novus Ordo Watch) → You can't make this stuff up.

"KONKURS": Wśród ponizszych monet znajdź falszywkę



Podpowiedź: wydaje się, że to ta poniżej z odwróconym środkiem:



Sed contra: w istocie w pewnym sensie fałszywe są wszystkie; w tym, że "gwarantowane" przez funkcjonariuszy państwowych i sprzymierzony z nimi kartel bankowy; kiedy ci ogłoszą, że pieniądze fiducjarne (fiat money) są nic niewarte, w mgnieniu oka okaże się, ile naprawdę są warte. Aha, wcześniej dla pewności zablokują konta i wyczyszczą to, co tam jeszcze naiwni pozostawili. A prawdziwą nie-wartość emitowanych przez siebie banknotów i bilonu ogłoszą pewnie chwilę potem...

Por. też: http://wirtualnewydawnictwowiwo.blogspot.com/2016/04/gotowka-zamiast-przelewu.html

Chleb w butelce: Close-up / Closedown





Z każdego wyrzuconego kawałka daru Bożego zdadzą sprawę w dzień sądu...

5 kwietnia 2020