Albo przynajmniej zawsze sprawiają takie wrażenie
Podczas rozmowy z osobą mającą wykształcenie psychologiczne (lecz nie na jej niwie "zawodowej", to jest: nie w ramach badania moich paranoi) zawsze chyba odnoszę wrażenie, że – choć temat rozmowy nie oscyluje wokół zagadnień psychologicznych – umysł mego rozmówcy-psychologa analizuje mnie, bada, "ocenia". Czuję się dziwnie, niepewnie (?).
Ale – jeśli moje wrażenie jest słuszne i psycholog rzeczywiście "grzebie mi w głowie" – być może robi to bezwiednie, w ramach pewnego zboczenia zawodowego.
Cóż, nemo iudex in causa sua – lecz lektury tysięcy tekstów i milionów znaków wytwarzają w człowieku umiejętność szybkiego wychwytywania/dostrzegania słów, wyrażeń, a nawet całych zdań na stronie widzianej przez ułamek sekundy. Więc może każdy z nas jest do pewnego przynajmniej stopnia takim zawodowym zboczeńcem.
Więc może niepotrzebnie się czepiam/niepokoję? Czekam w szczególności na komentarze dyplomowanych psychologów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz