25 maja 2020

PoŚcineczki #44: Jak tu (i tam) pobić policjantkę?

A jakże pobić inne kobiety?

Są takie zjawiska, o jakich Polakom jeszcze siedemdziesiąt lat temu się nie śniło (siedemdziesiąt? ho-ho! to masz pan perspektywę – cóż, z punktu widzenia historii świata 70 wiosen to nie tak aż zbyt dużo). Grobów nie okradano. I jeszcze (co najmniej) jedna istotna cywilizacyjna różnica: kobiety nie zachowywały się agresywnie i wulgarnie. [Zresztą, chłopcy nie używali wulgaryzmów w obecności swoich koleżanek (może w ogóle ich nie używali?). To było nie do pomyślenia].

To są, oczywiście, uogólnienia, ale dziś raczej nie dziwi nas już obraz (i dźwięk) – i to nie tylko rozwydrzonej nastolatki, ale statecznej na pozór kobiety w sile wieku – która używa publicznie wulgaryzmów. Niekiedy pod naszym adresem.

I tu pojawia się zagwozdka. Jak w takich sytuacjach reagować?

Gdyby wulgaryzował się, nas i przestrzeń tzw. publiczną mężczyzna – o odpowiedź byłoby prościej. Można by... Ale kobietę?

A ona najwyraźniej w świecie mogłaby brać odpowiedzialność za swoją reakcję – gdyby ktoś do tej odpowiedzialności raczył ją pociągnąć.

Tytułem podsumowania omówmy przez chwilę tytuł niniejszego poŚcineczka. Otóż, jak już pisaliśmy...

Nienormalność świata współczesnego – a fakt istnienia kogoś takiego jak policjantka czy żołnierka jest owej nienormalności dowodem dobitnym – jest tak głęboka, że stawia nas w sytuacjach wyglądających na należące do kategorii tych bez wyjścia.

No bo dać się aresztować/legitymować/przepytywać kobiecie? Z drugiej strony: jak tu w nią uderzyć? Uderzyć kobietę?

Czujni czytelnicy zapytają zaraz: Zaraz, zaraz, a dmuchać w alkomat na życzenie obcego faceta w mundurze (tylko dlatego, że bywa lepiej od nas uzbrojony i stoi za nim sięgająca swoimi mackami daleko organizacja zwana "policją państwową") to nie ujma na honorze? Też, nie przeczę. Tylko że łatwiej sobie wyobrazić fizyczny odpór dawany mężczyźnie (choćby w mundurze) niż – mimo wszystko – przedstawicielce płci słabszej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz