Tekst z roku 2005!!!
Kilka dni temu byłem na lunchu z
kolegą, byłym wojskowym, i rozmowa zeszła na politykę. Wspomniałem, że
rząd dobrowolnie nigdy się nie zmniejszy; upadnie wyłącznie wskutek
bankructwa. Mój kolega powiedział, że bardzo szanuje Paula Martina,
Premiera Kanady – bo Martin poczynił postępy w radzeniu sobie z
deficytem budżetowym w latach dziewięćdziesiątych.
– Poczułem
dużą ulgę – powiedział – bo w tamtym okresie w całym naszym szkoleniu
skupialiśmy się na tłumieniu buntów obywatelskich.
Byłem zszokowany – mimo że już przez dwie dekady badałem naturę Państwa. Zapytałem go, co ma na myśli.
–
Och – wzruszył ramionami. – Rząd spodziewał się rewolty, więc
wszystkich nas uczono, jak ją tłumić. Rzeczywiście myśleli, że skończą
im się pieniądze, więc chcieli mieć nas w pogotowiu na wypadek, gdyby
Kanadyjczycy naprawdę się na nich wkurzyli.
Wydało mi się to
fascynujące. I odkrywcze, rzecz jasna. Kanadyjski rząd usiłował
zahamować zadłużenie, a jednocześnie – na wypadek gdyby się nie udało –
szkolił swoje siły zbrojne, aby skierowały broń przeciw Kanadyjczykom.
[podkr, od RediWiWo] Albo gdyby się udało – ale Kanadyjczykom nie spodobałyby się efekty.
Wstrzymanie wypłacania zasiłków. Wstrzymanie wypłacania emerytur. To
byłaby recepta na rewolucję.
Oczywiście, można się tego
spodziewać. Rządy chronią swoje interesy, a nie interes obywateli.
Przytoczony przykład rzuca jednak światło na interesującą kwestię: mimo
wszystkich dowodów, których dostarczył dwudziesty wiek, ludzie nadal
sądzą, że rządy istnieją, aby chronić swoich obywateli. Ta teoria jest
ciekawa – i znakomicie nadaje się do analizy. Aby ją zbadać, przyjrzyjmy
się państwowej „ochronie” na przestrzeni dziejów. Jeżeli władza
państwowa istnieje po to, aby chronić obywateli, powinna rozrastać się i
kurczyć w zależności od zagrożeń, przed jakimi stają obywatele. Skoro
mówię, że mój dentysta wierci mi w zębach, bo mają dziury – oczywiste
jest, że powinien wiercić mniej – albo w ogóle – jeśli dziur nie ma.
Pierwszym
i najpoważniejszym zagrożeniem dla obywatela jest wojna. Wojny zawsze
wywołują rządy, ale notorycznie twierdzą, że chronią swoich obywateli
przed agresją innych rządów. To znaczy: inne rządy są złe, więc nie da
się uniknąć wojny – a zatem musimy być częściowo zniewoleni przez nasz
własny rząd, aby mógł nas chronić przez tymi nieuniknionymi wojnami.
Łatwo
zbadać prawdziwość tego twierdzenia. Jeżeli rządy istnieją, aby chronić
swoich obywateli przed innymi rządami, to w miarę jak dane państwo
staje się coraz bezpieczniejsze, rozmiar jego sił zbrojnych powinien się
zmniejszać. Zatem na przykład po upadku Związku Sowieckiego, budżety
wojskowe krajów europejskich i NATO powinny zostać zredukowane. Co
więcej, państwo takie, jak Szwajcaria, usytuowane w samym środku
niesfornej Europy, powinno dysponować o wiele większym budżetem
wojskowym niż Stany Zjednoczone, które od wschodu i zachodu mają ocean, a
na północy i południu przyjaźnie nastawionych sąsiadów. Albo na
przykład Japonia – powinna być w ciągu swojej historii pokojowym krajem,
ponieważ jest właściwie odporna na inwazje. Tak samo Anglia.
Nawet
najbardziej pobieżna analiza historyczna wskazuje na brak
współzależności między poziomem bezpieczeństwa w danym kraju a wydatkami
na siły zbrojne. Ponieważ między budżetem wojskowym a zewnętrznymi
zagrożeniami brak korelacji, nie ma tu związku przyczynowo-skutkowego. A
więc rządy utrzymują siły zbrojne nie dla ochrony swoich obywateli
przed wrogami z zewnątrz. Siły zbrojne muszą istnieć z jakiegoś innego
powodu.
– Och – powiecie prawdopodobnie – Związek Sowiecki upadł,
ale co z zagrożeniem ze strony państw muzułmańskich? No cóż, to też
ciekawe. Jeśli nasz rząd istnieje, aby chronić nas przed innymi rządami,
nie powinien nigdy sprzedawać innym rządom broni. Jeśli policjanci są
po to, żeby chronić nas przed przestępcami, powinni powstrzymywać się od
dostarczania im broni, prawda? Lekarz nie może celowo zarażać
pacjentów, a później usprawiedliwiać czerpania od nich dochodów tym, że
są chorzy. Nasi przywódcy nie mogą używać naszych pieniędzy do
uzbrajania innych rządów, jednocześnie twierdząc, że muszą zabierać nam
pieniądze, bo inne rządy są niebezpieczne.
Kontrargument
zazwyczaj brzmi tak: Tylko niektóre spośród innych rządów są
zagrożeniem. Innymi słowy, nasi przywódcy wiedzą, jak niebezpieczne są
inne rządy – zarówno teraz, jak i w dalekiej przyszłości – i dostarczają
broń tylko tym, które nigdy nie skrzywdzą własnych obywateli. Arabia
Saudyjska i Irak – i tyle. To twierdzenie upada, bo nasi przywódcy
regularnie dostarczają uzbrojenia tym, którzy okazują się wrogami.
Jest
jeszcze jeden argument, który należy zbadać: Czy przywódcy cenią
bezpieczeństwo swoich obywateli bardziej niż sami obywatele?
Wyobraźmy
sobie Państwo, które uchwala prawa zmuszające swoich obywateli do
korzystnych dla zdrowia czynności, takich jak ćwiczenia fizyczne albo
właściwe odżywianie. Oczywiście, takie prawa mają ukryte założenie, że
Państwo troszczy się o zdrowie obywateli bardziej niż oni sami. Aby
usprawiedliwić to użycie przemocy, musimy uznać, że zdrowie to
największe dobro, i że Państwo dba o zdrowie obywateli bardziej niż sami
obywatele – i że możemy osiągnąć zdrowie tylko używając państwowej
przemocy.
Jednak ta argumentacja jest nie do utrzymania. Zdrowie
nie jest największym dobrem; gdyby było, nie istniałyby czekolada,
chipsy, samochody,
skydiving,
dzieci i papierosy. Największym dobrem jest, oczywiście, szczęście, i
czasami poświęca się dla niego zdrowie – o czym wszyscy się
przekonujemy, kiedy dajemy się skusić tacy ze słodyczami.
Jednak
nawet gdyby zdrowie było największym dobrem, nie ma gwarancji, że
przemoc byłaby w stanie je zapewnić. Na najbardziej podstawowym poziomie
stres związany ze stosowaniem przemocy, a jednocześnie bycie jej
poddanym, całkowicie pozbawiłby nas jakichkolwiek korzyści zdrowotnych z
ćwiczeń czy lepszej diety. A ponieważ zdrowie nie jest największą
wartością, ludzie naturalnie staraliby się unikać brutalnego
przymuszania do zdrowych nawyków, usiłując dołączyć do tych kategorii
ludzi, którzy są wolni od tego przymusu: ludzi z kontuzjami sportowymi, z
depresją, w ciąży, ze słabymi kośćmi, z cukrzycą, z niezwykle ważnym
zawodem. Lekarzom dawałoby się łapówki, żeby udokumentowali te wymówki,
rozwijałyby się grupy lobbystyczne, tworzące wyjątki, fikcyjne kluby
fitness
wydawałyby fikcyjne „zaświadczenia o odbyciu ćwiczeń”, a zachowanie
wszystkich zmieniłoby się w taki sposób, aby uniknąć państwowego
przymusu.
Zdrowia nie da się osiągnąć, stosując przemoc, bo
największym dobrem jest szczęście. Stosowanie przemocy nie pozwala też
osiągnąć i utrzymać szczęścia. (Z wyjątkiem samoobrony, która nie jest,
oczywiście, przemocą; samoobrona ma się do przemocy tak jak operacja do
dźgnięcia nożem przypadkowego człowieka; operacja ma na celu utrzymanie
zdrowia za cenę krótkotrwałego uszkodzenia ciała; samoobrona ma na celu
utrzymanie szczęścia za cenę krótkotrwałego stresu.)
Jednak – aby
ostatecznie rozstrzygnąć sprawę – weźmy najbardziej skrajny przykład i
wyobraźmy sobie, że zdrowie to największe dobro i możemy je osiągnąć
tylko stosując przemoc. Jeżeli tak jest, nie ma absolutnie żadnego
powodu, aby tylko funkcjonariusze Państwa mieli prawo używać przemocy,
aby osiągnąć ten cel. To twierdzenie opiera się na precedensie
dotyczącym samoobrony – obywatel ma prawo bronić siebie i swojej
własności bez ponoszenia kary. Zatem – jeżeli zdrowie to najwyższa
wartość, a zastraszanie ludzi to jedyny sposób, aby utrzymali swoje
zdrowie, wszyscy powinniśmy móc to robić. Powinienem mieć prawo wtargnąć
do domu sąsiada i zmusić go, aby rzucił na ziemię trzymanego w ręku
pączka.
Weźmy to, czego dowiedzieliśmy się z przykładu
dotyczącego zdrowia i wróćmy do kwestii obronności. Ochrona przed
przemocą nie jest największym dobrem i też nie da się jej osiągnąć
przemocą – ponieważ przemoc sama w sobie jest naruszeniem ochrony.
Jeżeli mówię, że muszę cię obrabować, żeby cię chronić – bezpośrednio
naruszam tę właśnie ochronę, którą rzekomo dostarczam.
Jeśli
jednak przyjmiemy, że funkcjonariusze Państwa powinni móc okradać nas z
pieniędzy, aby nas chronić – każdy powinien mieć prawo to robić. Jeżeli
mój sąsiad nie kupuje sobie do domu systemu alarmowego, powinienem mieć
prawo iść do niego i, grożąc mu bronią, zmusić go do zakupu. Tak
właściwie firma produkująca domowe alarmy też powinna mieć takie prawo.
Nie podobałoby się to nam, bo dostrzeglibyśmy oczywisty konflikt
interesów – tak jak w przypadku Państwa, które kradnie pieniądze i
dostarcza usług. Więc jeżeli firmie produkującej alarmy nie wolno
zmuszać ludzi do kupowania jej produktów, Państwu też nie wolno tego
robić – bo i firma, i Państwo są po prostu organizacjami społecznymi
składającymi się z ludzi, którzy podlegają tym samym prawom moralnym i
wyrzutom sumienia.
W końcu docieramy do najważniejszego pytania:
Nawet jeśli przyjmiemy, że Państwo powinno chronić swoich obywateli –
czy przywódca Państwa troszczy się o życie obywateli bardziej niż oni
sami?
Nikt z nas nie chce umrzeć, ani być zniewolony. Podejmiemy
zatem wszystkie konieczne środki, aby chronić nasze życie i własność.
Jeśli ktoś domaga się, abyśmy zrzekli się na jego rzecz tej
odpowiedzialności – racjonalnie byłoby zrobić to tylko wtedy, jeżeli ta
osoba troszczyłaby się o nasze życie i własność bardziej niż my sami.
Nazwijmy
przywódcę naszego państwa Bob. Jeśli Bob dba o nasze życie bardziej niż
my sami – jak to czyni wielu rodziców w stosunku do swoich dzieci –
oczywiste, że byłby pierwszym, który poświęciłby się za nas w czasie
wojny, tak jak rodzice często poświęcają własne interesy ze względu na
swoje dzieci. W dziedzinie polityki i wojny nigdy tak to nie wygląda –
przywódcy nigdy nie giną na polu bitwy jako pierwsi.
Jeżeli Bob
troszczy się o nas bardziej niż my sami, nie będzie ani trochę mniej
skłonny do prowadzenia wojny, jeśli sam będzie zagrożony. Zatem
rozprzestrzenianie broni nuklearnej nie powinno zmniejszyć
częstotliwości wojen między państwami, które ją posiadają. Na
przestrzeni dziejów pewne państwa wypowiadały innym wojnę ze smutną
regularnością. Jednak od czasu powstania broni nuklearnej ani jedno
mocarstwo atomowe nie wypowiedziało wojny innemu. Co się zmieniło?
Liczba ofiar? Jasne, że nie – w pierwszej i drugiej wojnie światowej
zginęły dziesiątki milionów ludzi, a więcej ofiar przyniosło
konwencjonalne bombardowanie Tokio niż zrzucenie bomby jądrowej na
Hiroszimę. To, co się zwiększyło, to nie skala cierpień. Czy chodzi o
długoterminowe następstwa użycia broni nuklearnej? Trudno to ocenić, bo
broń konwencjonalna też niesie ze sobą niszczące pożary, epidemie, brak
wody i odpowiednich warunków higienicznych, miny lądowe, obszary zatrute
iperytem, skażone trującymi substancjami i inne długotrwałe efekty,
szkodliwe dla zdrowia człowieka.
Nie – jedyna wyraźna różnica
między bronią konwencjonalną a nuklearną polega na tym, że broń
nuklearna zagraża bezpośrednim i osobistym interesom przywódców
politycznych. Mogą zostać zabici oni sami, albo ich rodziny, albo ich
krewni i znajomi. Innymi słowy, jedyna różnica między bronią nuklearną a
konwencjonalną tkwi w tym, że klasa rządząca czuje się zagrożona przez
broń nuklearną. (Oczywiście, to, co tyczy się broni nuklearnej, dotyczy
również innych rodzajów broni masowego rażenia – i dlatego rządzący
mówią o niej z takim przerażeniem.)
Jest zatem jasne, że – kiedy
życiu Boba i jego rodziny wojna zagrażałaby – Bob w cudowny sposób
potrafi powstrzymać się od wypowiedzenia jej. Twierdzenie, że Bob obawia
się broni nuklearnej nie ze względu na swoje życie, ale dlatego, że
chce chronić swoje państwo, to nonsens. Gdyby tak było, Bob nigdy nie
wypowiadałby wojny innym państwom – tym, które nie posiadają broni
nuklearnej – a robi to dość regularnie.
Podsumowując: koncepcja,
według której rządy istnieją po to, aby chronić swoich obywateli, to
czysta bzdura – i jak długo w to wierzymy, znajdujemy się w poważnym
niebezpieczeństwie. Rządy chwycą się wszystkiego, aby usprawiedliwić
użycie przeciw nam przemocy, a „obrona [obywateli]” to najgroźniejsze ze
wszystkich uzasadnienie. Drapieżność, rabunek i desperacja państwa
opiekuńczego – to jedno; morderstwa, zniszczenia i degeneracja państwa
wojskowego – to coś zupełnie innego. Tak długo, jak będziemy rezygnować z
naszych swobód na rzecz rządów, tak długo będą one tworzyć nowe
zagrożenia – aby coraz bardziej nas zniewolić, „chroniąc” nas przed
przemocą, którą wcześniej same prowokują.
_______
Tłumaczenie na podstawie:
Stefan Molyneux,
War and the Fantasy of Protection,
http://freedomain.blogspot.com/2005/01/war-and-fantasy-of-protection.htmlWar and the Fantasy of Protection opublikowano na stronie
http://www.freedomain.blogspot.com/ 30 stycznia 2005 r.