ROWEROWY ZWROT KASKOWY
Pędzi Janek na rowerze...
Łup! Już na asfalcie leży.
Głowa cała – kask go chroni
On przed wszystkim go obroni
– na to przynajmniej wygląda. Człowiek przyzwyczajany od maleńkości do kasku czuje się bezpiecznie. Czy jednak nie bezpiecznie aż do szaleństwa? Młodzi okaskowani jeźdźcy mają tendencję do nadmiernej brawury. Zaryzykuję i się przewrócę? Nic wielkiego! Nic mnie nawet nie zaboli. Nie spotkają mnie żadne konsekwencje.
Czy nauczanych w ten sposób chłopca lub dziewczynki nie narażamy w przyszłości na niebezpieczeństwo polegania na własnych siłach aż do szaleństwa i całkowitego nieliczenia się z potencjalnymi groźnymi skutkami własnego działania na niwie nie tylko rowerowej? Skoro – teoretycznie – mogą szarżować dowolnie ostro, a i tak (pozornie) nic im nie grozi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz