Cała narracja o aborcji jest fałszywa. Ruchy antyaborcyjne w
krajach katolickich dzięki swej nieudolności przyczyniły się do
legalizacji i upowszechnienia aborcji – na czele z włoską Białą Armią (ale
przecież tak samo było w Hiszpanii czy Portugalii). Nie ma żadnych
zakładników – rząd kontroluje niewielką część aborcji. Lewicowe źródła
mówiące o 4% pewnie są przesadzone, ale gdzieś czytałem o 15–20%. Jeśli
chcemy zmniejszyć liczbę legalnych aborcji, wystarczy zorganizować sieć
dobrych ośrodków dla dzieci; do tego trzeba po prostu pieniędzy (vide
Fundacja Brata Alberta). Ludzie, którzy boją się rodzić dzieci, po
prostu je oddadzą. Dużo poważniejszą sprawą jest walka z aborcją
nielegalną, która – aby była skuteczna – wymagałaby pogwałcenia praw rodziny
i ogromnej ingerencji państwa i tak naprawdę w moralny sposób trudno ją
ścigać. Pozostaje jedna słuszna droga – wzmacnianie rodzin – zarówno
prawne, jak i materialne. Silne rodziny to najlepsza metoda walki z
aborcją. Nie bez znaczenia są też kryzys i bieda, które zawsze
sprzyjały aborcji i sprzedawaniu dzieci w niewolę (a teraz też na
organy). Cieszenie się z wyroku Trybunału to tak, jakby będąc zamkniętym w
łagrze cieszyć się z zakazu aborcji wydanego przez Stalina.
→ "Legitymizowanie
feministek przez konserwatystów" – nic takiego nie ma miejsca. Chodzi o
wyrwanie Lempart części tłumu, który jest mniej radykalny i znalazł się
tam przez przypadek.
"Nie da kompletnie nic" – właśnie dużo się już udało – wyrwało się im
dużo ludzi, którzy zorientowali się, że Kaczyński chce tych protestów i że
są narzędziem w jego rękach. Ataki na kościoły straciły też na sile.
Divide et impera.
Dzięki
[Góralskiemu] Vetu lewica dzieli się – podobnie pozytywną rolę odgrywa Tanajno – lewica
libertariańska – bo atakuje socjalistów i komunistów, zabezpieczając dużą
cześć lewicujących Polaków przed pójściem w kierunku Antify. Dzięki
temu ruchowi możliwość protestów antyrządowych została przywrócona, bo
złamana została wizja tego, że wyjście na ulice to poparcie dla Lempart.
Dla mnie Pitoń już jest bohaterem za ten klin, który wbił pisowcom.
→ "groźny precedens w operacji, której dokładnego celu najzwyczajniej w
świecie nie znamy"
Przecież wystarczająco dokładnie widać, do czego to zmierza, bo inne kraje wyprzedzają nas na tej drodze.
Zniszczenie
własności prócz potężnych korporacji → zniszczenie gotówki poprzez
hiperinflację i dochód gwarantowany → absolutna niewola – komuna /
prawdziwy korpofaszyzm → jednocześnie wchodzą w życie red flag laws
(prewencyjne aresztowania, blokowanie kont przez banki, wywłaszczanie,
odbieranie dzieci
wrogów systemu) → mieszanie i przesiedlanie pozostałej populacji w
celu wynarodowienia.
Polak prolajfer i Polak
aborcjonista będą się wyzywać w wagonie bydlęcym przez całą drogę, a
przestaną dopiero pod prysznicem w komorze. Czytając też to, co piszą
nowi ideologowie: aborcja może być zakazana, ale nie dla ochrony praw
dzieci, lecz w celu zniesienia resztek praw rodziców nad upaństwawianymi
od małego dziećmi.
→ "nie pójdę w jednym szeregu z satanistami, którzy poczują się
ustawą pokrzywdzeni." – To jest bardzo ograniczone i mało szlachetne
myślenie. Jeśli miałbym walczyć za Naród, o ukochaną Ojczyznę i
przyszłość dla moich dzieci – walczyć z socjalizmem, nazizmem czy komunizmem,
walczyłbym bez wahania nawet u boku czcicieli Baala. To twój wróg wybiera
twoich sojuszników.
W 1920 roku po naszej stronie były oddziały carskich kozaków,
a pod Grunwaldem walczyliśmy ramię w ramię z muzułmańskimi Tatarami,
pogańskimi Litwinami i prawosławnymi Rusinami i to ich krew w
początkowym etapie bitwy przeważyła i dała nam zwycięstwo nad
zbrodniczym katolickim zachodem.
PiS dopuścił się już ludobójstwa na kilkudziesięciu tysiącach Polaków i nie cofnie się przed kolejnymi, bardziej jawnymi zbrodniami.
SZA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz