Zabójcy piękna (beauty slayers) – przynajmniej tak im się wydaje, bo zabić go nie zdołają
Jak pokazywało pięknie zdjęcie z czasów PRLu: grupa tajniaków zamalowuje namalowany na murze napis: Prawdy nie da się zamalować. A jednak do dziś się tego próbuje.
Prawdy nie da się też całkowicie zakneblować. Do ilustracji tej tezy pięknie posłużyłoby foto z zamaseczkowanymi obywatelami.
Prawdę o tym, że normalne jest małżeństwo, wierność i czystość też usiłuje się ze wzmożoną siłą atakować.
Próba wpisania wszystkiego, co (było) popularne, cenione, ważne w zboczoną narrację ma wpływać już na dzieci: zaczyna się tworzyć filmy animowane z ukazanymi w (na razie neutralnym – jako część rzeczywistości, od której nie mamy (i tak jak) uciekać; wkrótce – w pozytywnym) świetle bohaterami popełniającymi grzechy wołające o pomstę do Nieba.
[Próbowano nawet obrzydzenia Sherlocka Holmesa w uwspółcześniającym go serialu; sugestie zboczeń; dr Watson żyjący w konkubinacie etc. – w oryginalnym Sherlocku nie do pomyślenia].
Gdyby tak aktorzy czytali scenariusze ze
zrozumieniem i te promujące niemoralność odrzucali, odmawiali występowania w szkodliwych produkcjach... Ale dominuje koncepcja: "zagrać w czymś ciekawym"; "playing
evil guys is more fun". I gdzie znaleźć katolickiego aktora czy reżysera – albo nawet niekoniecznie katolika – ale niegłoszącego w nakręconym dziele niczego sprzecznego z Wiarą – skoro od lat 60., gdy moderniści przejęli hierarchiczną strukturę Kościoła, odstąpiono od wywierania nacisku na producentów i dystrybutorów filmów – nie groziło się im już od pewnego momentu bojkotem tego, co wypuszczali do kin (później: telewizorów; teraz: Sieci).
Zapowiadany w tytule dodatek (h/t: PN & R?):
Wśród powodów wzmożonych działań na rzecz promocji pedalstwa, innych zboczeń oraz życia z wyboru samotnego ("samodzielnego") ze szczególnym uwzględnieniem uprawiania nierządu, związków "bez zobowiązań" etc. nie należy lekceważyć i powodu ekonomicznego. Mogłoby się zdawać, że najlepszymi klientami są rodziny: ta jedyna rozrastająca się "od wewnątrz" komórka społeczna dostarcza coraz większej liczby konsumentów: rodzina obdarzona trojgiem dzieci przeciętnie wyda w sklepie więcej niż rodzice jedynaka, a na pewno niż osoba żyjąca samotnie (np. na pieluchy, jedzenie etc.). To prawda. Ale też jednak: rodzina taka kupi (zazwyczaj) jedno mieszkanie i jeden samochód. I posłużą one całej piątce, szóstce itd. Każdy natomiast żyjący samotnie (choćby nawet moralnie), a w szczególności osoby świadomie i dobrowolnie wybierające "indywidualny styl/tryb życia", by dać upust swoim chuciom – każdy musi kupić swój własny osobny samochód, swoje własne osobne mieszkanie etc. Interes w promowaniu zboczeń i życia samotnego mogą mieć zatem producenci rzeczy dużych i drogich.
Grass slayer / Zabójca traw / Schody donikąd?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz