16 sierpnia 2020

Pieskie życie: Ugryziony w parku (Mieszkańcy Santander NIGDY nie pozostawiają nierozwiązanych problemów)

Byłem świadkiem:

idzie para starszych państwa obok ławki w parku. Na ławce właścicielka psa. (Właściciel bawi się z córeczką na placu zabaw opodal). Przy jej nodze (być może uwiązany do ławki – nie pamiętam) pies z gatunku małego szczekliwego dziadostwa. Starsi państwo mijają ławkę. Pies od przed chwilą mocno ujada. I wreszcie – cap! Chwyta starszego pana zębami za nogę! Grymas bólu. Znak zębów na kostce. Wyraz pretensji na twarzy:


– Czy na pewno szczepiony?


Pani twierdzi, że tak. Ale dowodu nie ma. Woła mężusia.


– Może świadectwo szczepienia jest w domu...


Jeszcze chwila przepychanki słownej. Wzajemne tłumaczenio-pretensje. Wreszcie starszy pan macha ręką, odchodzi z towarzyszką, rzucając jeszcze coś na odchodne.

 

Przypomniało mi się: JAK TO SIĘ ROBI W SANTANDER

 

Mieszkańcy Santander NIGDY nie pozostawiają nierozwiązanych problemów.

 

http://wirtualnewydawnictwowiwo.blogspot.com/2015/08/swiete-prawo-wasnosci.html


Nie odpuszczałbym! Podjudzanie durnych właścicieli do nonszalancji, uczenie ich bezkarności.


Inna sytuacja: autobusowy dialog między dwiema niezbyt kulturalnymi dziewojami w podartych dżinsach:

– Wiesz co: i ten psiak mnie ugryzł! Rozmawiam potem z Markiem [bo

 to pies kumpla]: Szczepiony oczywiście? A Marek sprawdził w domu i mówi: nie! A ja: O, k...!

I obie dziewoje w śmiech.

No, boki zrywać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Vox populi, vox Dei?

Szukanie

Archiwizowanie

Dla odwiedzających